Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Brazylia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Brazylia. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 4 grudnia 2011

Jeśli się chce, to można wszystko.

Tak jak w tytule - można wszystko. Nasi zawodnicy są tego żywym przykładem. Przed wyjazdem na PŚ wszyscy liczyli na kwalifikację olimpijską, ale chyba nie każdy byłby w stanie powiedzieć, że zdobędziemy ją na 100%. A tutaj niespodzianka! Praca naszych zawodników, sztabu i wszystkich wokół naszej kadry została nagrodzona. Mamy Londyn, a kto wie czy za rok i go nie zdobędziemy...
Te dwa tygodnie dla siatkarzy były okresem pełnym ciężkiej pracy, zmęczenia i zmagania się z coraz trudniejszymi przeciwnikami. Dla nas - kibiców, cały Puchar Świata był prawdziwą ucztą. Te jedenaście meczy pokazało moc naszej reprezentacji, pozwoliło pokazać prawdziwe możliwości zawodników. Przykładem może być Piotr Nowakowski - już przez niektórych nazywany jednym z najlepszych na świecie! Albo Marcin Możdżonek - najlepszy blokujący całego turnieju! Najśmieszniejsze jest to, że jeszcze niedawno na jednej ze stron przeczytałam "że Możdżonek to drewno, w meczu nie zalicza więcej niż jednego bloku"... Śmieszne. W Japonii swoje możliwości pokazał Kuba Jarosz - naprawdę grał dobrze, i miejmy nadzieję, że już tak zostanie bo naprawdę dałoby to naszej reprezentacji szerokie pole manewru. Gdybym miała chwalić kogoś jeszcze to chyba zabrakłoby mi epitetów... Każdy z zawodników rozegrał świetny turniej. Chociaż to i tak mało powiedziane.
I teraz pewnie zacznie się "nie popadajmy w hurraoptymizm". I po części jest w tym racja, bo trzeba pamiętać, że to jeden maleńki krok w drodze do zdobycia Londynu. Ale z drugiej strony: czemu się nie cieszyć? Jest szeroka ławka, jest Michał Ruciak, który jak dla mnie jest kimś niesamowitym! Jest dowodem na to, że warunki fizyczne wcale nie są najważniejsze.

Taki sukces pokazuje, ze można przenosić góry. Że systematyczny trening, ambicja, wola walki i prawdziwa miłość do siatkówki wystarczy, aby coś osiągnąć.
Dziękujemy Chłopcy! Życzymy zdrowia przede wszystkim, a i powodzenia w lidze!

środa, 6 lipca 2011

Polki przegrywają po walce z Brazylią 1:3

Po wczorajszym przegranym towarzyskim meczu z Rosją, przyszedł czas na Brazylię! Wicemistrzynie globu wystąpiły jednak w mocno okrojonym składzie, podobnie jak Polki.

Polska - Brazylia 1:3
(18:25, 21:25, 29:27, 14:25)

Polska: Radecka (1 pkt), Kwiatkowska (14), Okuniewska (11), Efimienko (8), Kaczorowska (1), Kasprzak (17), Saad (libero) oraz Maj, Wołosz (7), Konieczna (1), Kruk (7).
Brazylia: Adenizia (11), Priscila (14), Welissa (11), Joyce (10), Natasha (9), Ana (5), Camila (libero) oraz Ivna Franco (6), Natalia (6), Tandara (9)

W pierwszym secie podopieczne Wiesława Popika prowadziły wyrównaną walkę. Po zdobyciu 17 punktu zaczęły się kłopoty. Rywalki idąc śladem brazylijskich siatkarzy, nie pozwoliły Polkom na dominację w końcówce. Parę naszych prostych błędów i lepsza gra reprezentacji Brazylii nie pozwoliła na wygranie seta do 18.
Po zmianie stron nic nie wskazywało na to, że rozpocznie się pogrom. Na początku był spokojny wynik 1:1, po chwili zaczęliśmy przegrywać 1:9. Nieudane ataki Klaudii Kaczorowskiej, seria bloków Brazylii spowodowały spore zamieszanie w szeregach reprezentacji Polski. Pierwszy po długim czasie punkt zdobyła Berenika Okuniewska, która była jedną z najbardziej doświadczonych zawodniczek w drużynie. Brazylijki łatwo się zdekoncentrowały i polskie siatkarki powoli zaczęły odrabiać straty - zbliżyły się na cztery punkty. Na więcej jednak rywalki nie pozwoliły. Wygrały partię do 21.
W kolejnym secie Polki wyszły na boisko zmotywowane dobrą grą w końcówce drugiej partii. Szybko odskoczyły na parę punktów. Na tablicy widniał wynik 19:11, a potem nawet 21:12. Nawet taka przewaga nie pozwoliła naszym siatkarkom na prowadzenie spokojnej gry. Niekończone ataki po naszej stronie pozwoliły Brazylijkom na odrabianie strat. Ze sporej przewagi zrobił się remis po 23. Ostatecznie to Polki zwyciężyły do 27.
Ostatnia partia była w naszym wykonaniu najsłabszą. Na parkiecie niepodzielnie dominowały rywalki. Nawet dobre bloki Bery Okuniewskiej i Zuzy Efimienko nic nie zdziałały. Brazylijki wygrały seta do 14 i cały mecz 3:1.

Mimo tego, że przegraliśmy, parę siatkarek może zaliczyć ten mecz do udanych. Z bardzo dobrej strony pokazała się Magdalena Saad(od nowego sezonu zawodniczka Atomu Trefla Sopot), która wybroniła naprawdę parę trudnych piłek. Oprócz niej, pochwaliłabym Aleksandrę Kruk, która dała dobrą zmianę Klaudii Kaczorowskiej. Joanna Wołosz też może zaliczyć ten mecz do udanych, pokazała się z fajnej strony zastępując Milenę Radecką (wcześniej Sadurek). I mimo paru słabszych momentów, należy pochwalić Kingę Kasprzak, która była główną punktującą naszej ekipy.
Pozostaje wierzyć, ze następne mecze okażą się być dla nas nieco lepsze. Jutro w Pucharze Jelcyna polki rozegrają kolejny mecz, tym razem z Holandią, która ma na koncie już dwie porażki. Miejmy nadzieję, że tym razem Jekaterynburg okaże się dla nas szczęśliwy.