sobota, 26 lutego 2011
Nieudane występy polskich drużyn w pucharach.
Muszynianka przegrała z Rabitą Baku 3:0. A szkoda, bo w rewanżu byłoby im łatwiej z wygraną. Powodów szukać łatwo, widać gołym okiem, że Milena nie miała pewniaka, który skończyłby akcję. Kasia Gajgał starała się jakoś poderwać drużynę, ale coś się nie udało. Asia Kaczor na razie jest daleka od optymalnej formy, no wiadomo, to klasowa zawodniczka, wymaga się od niej nieco więcej niż od np. Kasprzak, który dopiero wkracza na międzynarodowe 'salony'. Kinga miała może trochę słabszy mecz, dostawała mniej piłek. W trzecim secie nic nie pomogły moje nawoływania do trenera Serwińskiego. Była bodajże 17:15 dla Baku, po słabszych naszych przyjęciach. Kinga męczyła się niemiłosiernie, a w kwadracie stała dobrze przyjmująca Stam lub Kaczorowska. Potem oczywiście, przy stanie chyba 20:15 trener zrobił zmianę, wstawił Klaudię, ale to było za późno. Szkoda, mimo to, wierzę, że w rewanżu wygrają. A potem złoty secik, i jedziemy na FF. Poza tym, Debby wraca!
Sovia przegrała z Sisley'em. A szkoda. Były okazje, były. Nie oglądałam całego meczu ('Maaarta, idź mi spać, nie obudzisz się jutro do szkoły!'). Grozer przez pewien czas (nie wiem jak potem)grał jak natchniony. Mimo przegranej Resovii, wierzę w nich. Wierzę w każdego z chłopaków, są bardzo dobrzy, trudni do rozkminienia. Przejdą dalej, przejdą.
Zaksa też przegrała. Tu nie mam nic do dodania, znam mecz tylko z relacji internetowych, i z tego co wiem, to nie wyglądało to ciekawie. Nadzieja umiera ostatnia.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz