czwartek, 30 czerwca 2011

Canarinhos znowu za mocni.

W tym sezonie graliśmy z Brazylią już 3 razy i niestety wszystkie 3 mecze przegraliśmy. Nie było to takie "lanie" jak jeszcze klika lat temu, gdzie nasza reprezentacja przegrywała gładko 3:0 bez żadnej walki, po prostu ustępując rywalowi na każdym kroku. Z Brazylią toczymy coraz bardziej zacięte spotkania i może w końcu uda się ich przełamać i wygrać w meczu o punkty po raz pierwszy od 27 lipca 2002 roku, czyli 3259 dni. Takie zwycięstwo byłoby pięknym zakończeniem fazy interkontynentalnej LŚ i na pewno dałoby jeszcze większą motywację do pracy przed finałami. Bo skoro możemy pokonać Brazylię, to możemy wygrać z każdym. Do tego jednak potrzeba jeszcze trochę pracy. Pierwszym i najważniejszym posunięciem powinno być wyeliminowania własnych błędów. Czasami lepiej w bardzo trudnej sytuacji oddać przeciwnikowi piłkę i postarać się go zablokować czy podbić po ataku niż uderzyć w pół siatki i stracić tak cenny punkt. Potrzeba jak to nasi zawodnicy określają "chłodnej głowy". To ona pomogłaby wyjść cało z tych trudnych sytuacji. Trzeba też podkreślić, że Brazylijczycy graja praktycznie nie zmienionym składem od 10 lat. Są niesamowicie zgrani i zespół, który został utworzony 2 miesiące temu musi się bardzo sprężyć żeby zburzyć tą wielka brazylijską maszynę. Canarinhos nie są jednak niepokonani. Sposób na wygrywanie z nimi znaleźli zawodnicy USA i wykorzystali go już na IO w Pekinie, a teraz w meczach LŚ znowu pokazują, że można ograć wielka Brazylię. Na pewno do zwycięstwa potrzebna jest mocna, odrzucająca od siatki zagrywka. Wtedy łatwiej będzie ustawić blok punktowy bądź pasywny i wyprowadzić swoją akcję. Ale to nie wystarczy. Skuteczność ataku w pierwszej akcji musi być znacznie wyższa. Nie można bawić się w przebijanki z myślą, że przeciwnik się pomyli. Trzeba grać, swoją twardą i kombinacyjną siatkówkę. Łatwo się jednak mówi z roli obserwatora. Na boisku nie ma czasu na jakieś przemyślenia, trzeba działać szybko, ale skutecznie.

Z niecierpliwością czekamy na dzisiejsze spotkanie, które miejmy nadzieję przełamie złą passę w meczach z Brazylią. Na pewno sprawiłoby to radość nie tylko samym zawodnikom ale i wszystkim polskim kibicom, którzy tak genialnie dopingują swoich ulubieńców zarówno w hali jak i przed telewizorami. Brazylijscy zawodnicy mówią, że polscy kibice "przechodzą samych siebie". Mam nadzieję, że po dzisiejszym meczy "Dziękujemy, dziękujemy" zostanie odśpiewane nie tylko za wyrównaną walkę, ale i za zwycięstwo.


Polska - Brazylia 1:3
(23:25, 25:18, 16:25, 24:26)

Składy zespołów:
Polska: Nowakowski (11 pkt.), Kurek (13), Bartman (10), Ruciak (9), Żygadło (4), Możdżonek (5), Ignaczak (libero) oraz Kosok (2), Jarosz (2), Woicki, Kubiak (1) i Bąkiewicz
Brazylia: Bruno (4 pkt.) Sidao (13), Murillo (5), Theo (20), Lucas (9), Dante (12), Sergio (libero) oraz Wallace (2)i Marlon

MVP meczu: Theo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz