Najtrudniejszym dniem była chyba środa. Wtedy natężenie meczy było spore, i niektórzy (zgadnijcie kto ;p) podawali trzy mecze z rzędu, co było ciekawym doświadczeniem, bo po raz pierwszy myślałam, że zasnę i powtarzałam w myślach Niech ten mecz się wreszcie skończy... No, i właściwie mniej więcej tego dnia zaczęła się promocja hitu Michała Kądzioły :D Na początek samo śpiewanie (nawet w trakcie podawania piłek), a potem wspaniali liniowi wymyślili taniec, który zawojował cale Stare Jabłonki :D
A potem podbił serca zawodników!
Można powiedzieć, że w Starych Jabłonkach poznaje się zawodników od innej strony - tej pozameczowej. Bo przy odrobinie chęci i znajomości języka można było zagadać do siatkarzy/siatkarek. Ale do tego był potrzebny czas wolny, który poświęcaliśmy na obiad i odpoczynek, a rzadziej na oglądanie meczy na korcie głównym itd. Szczęśliwcom udało się dostać od zawodniczek topy, a od zawodników t-shirty. Mnie udało się dostać top od jednej z Greczynek (który potem wymieniłam na inny...), i od Rosjanki - Ukolovej, którą jeszcze przed meczem półfinałowym poprosiłam żeby po meczu dała mi swój top. I o dziwo zapamiętała mnie, po meczu nawet do niej nic nie musiałam mówić, sama mnie skojarzyła i oddała niebieski (spocony :D) skrawek materiału :D
Spaliśmy w Ostródzie, w jednej ze szkół. W pokoju byłyśmy w dziesiątkę, co zagwarantowało pobyt pełen przeżyć :D Cisza nocna była koło 22-23, bo kiedy wracaliśmy trzeba było się ogarnąć, ponieważ piasek był WSZĘDZIE. Zmęczenie było spore, ale satysfakcja z pomocy w takiej imprezie jeszcze większa.
Ostatniego dnia chyba działo się najwięcej.(i było najwięcej ludzi związanych z siatkówką np. Iza Bełcik, Michał Ruciak) Z pozameczowych rzeczy - udało mi się zrobić zdjęcie z Kingą Kołosińską i Michałem Makowskim. Miałam okazję zrobić zdjęcie z Michałem Kądziołą, ale tłum do niego napierający mnie rozbawił i po prostu odpuściłam. Chyba spora część z Was widziała co się działo w meczu polsko-"brazylijskim". :D Rewelacja, super pomysł.
Na ceremonii zakończenia też byliśmy obecni. I u facetów, i u kobiet. Każdy zawodnik, który zajął miejsce na podium przybił nam piątkę. Na koniec poleciało confetti, piłki plażowe i hity Starych Jabłonek. Było super, aż żal było wyjeżdżać. Mimo tego zmęczenia podawaniem piłek, drogi na obiad pod legendarną górkę - zostałabym tam jeszcze dłużej, bo ma się uczucie bycia w samym centrum tych sportowych wydarzeń. Za rok Mistrzostwa Świata, i jeśli będę miała okazję (a wierzę, że będę :D) to pojadę tam. Bez zawahania.
P.S. Pozdrowienia dla Aśki, która zrobiła zdjęcie z Prudlem. I dla Pauliny, która bez pozdrowień się obrazi :D
Czy ja dobrze wyczytałam, że podawałyście piłki? Ojej. Jak tak to bardzo gratuluję! Tylu świetnych graczy, no i zdjęcie z Prudlem. wow. gratulacje :)
OdpowiedzUsuńTak, podawałyśmy :) Całkiem spora ekipa pojechała. I większość od nas :D
UsuńCzemu się wczesniej nie chwaliłaś, że jedziecie ? :D Też bym chciała, ale miał i tak czas zajęty. Suuper musiało być. :*
OdpowiedzUsuńNie chwaliłam się bo nie było okazji :D
UsuńMarciak, a gdzie pozdrowienia dla mnie i Anszua ?! ;D W.
OdpowiedzUsuńKochana, pozdrowienia dla Was to oczywista oczywistość! :)
Usuńna pewno będziesz te kilka dni wspominać do końca życia ;D świetne przeżycie ;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńsuper sprawa ! :))
OdpowiedzUsuńŚwietna sprawa - zwłaszcza z tym, że można było zagadać do zawodników i poobserwować ich z bliska... chociaż wcale się nie dziwię, że przy trzech meczach pod rząd można było czuć się wykończonym :))
OdpowiedzUsuńCześć, mam pytanie czy tylko dzięki znajomością można zostać wolontariuszem w Starych Jabłonkach czy osoby zewnątrz mogą też być ?
OdpowiedzUsuń