środa, 25 sierpnia 2010

Thriller, nie mecz.

Było tak pięknie. Po pierwszych dwóch setach przecierałam oczy - czy to na pewno są nasze siatkarki? Myślałam już w pewnym momencie, że "rozmowa" trenera Matlaka przyniosła jakieś niesamowite skutki, no ale w końcówce trzeciego seta niestety - nie wykorzystaliśmy aż trzech piłek meczowych...
Jak to mówi moja mama - niewykorzystane sytuacje się mszczą. Przegraliśmy seta.
A potem wchodzi w grę drugie powiedzonko - jak nie wygrywasz 3:0, to przegrywasz 3:2...
Została jeszcze jedna sprawa - na sędziego chciało mi się krzyknąć per "Kalosz". Co chwilkę odgwizdywał podwójne odbicia, nie zaliczył nam kilku ataków po bloku, nie pozwolił nam wziąć czasu w tie-breaku... No cóż, jedno co mi przychodzi na myśl to "siatkarski Webb" ;d

2 komentarze:

  1. Super blog!

    PS http://awitheredpastandablurryfuture.blogspot.com/
    Zapraszam do komentowania postów i do obserwatorów. ; *

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki, będę zaglądać na bloga, jak znasz kogoś kto interesuje się sportem to daj mu linka do naszego bloga ;)

    OdpowiedzUsuń