niedziela, 22 kwietnia 2012

"Niemożliwe" stało się faktem.

  A więc po siedmiu latach dominacji czarno-żółtych barw Skry znalazła się w końcu drużyna, która była w stanie pokonać w finale Plusligi "dream team" z Bełchatowa. Resovia Rzeszów na własnej hali, niesiona dopingiem publiczności zdobyła dzisiaj po raz piąty w historii klubu Mistrzostwo Polski. 
Szczerze mówiąc - dla mnie mistrzostwo niespodziewane. Byłam prawie pewna, że w tym roku to kibice Skry (razem ze mną ;p) zaśpiewają znowu "ale jazda, ósma gwiazda". Jednak wygląda na to, że drużyna trenera Kowala mocno zamieszała w dotychczasowym układzie sił i w następnym sezonie Skra już nie będzie jedynym faworytem do złota Plusligi i Pucharu Polski. Niewątpliwie podniesie to ciekawość rodzimych rozgrywek i przyciągnie jeszcze więcej kibiców na trybuny i przed telewizory. 
  W rozgrywkach o trzecie miejsce ZAKSA wyrównała stan rywalizacji z Jastrzębskim Węglem na 2:2. Szykuje się bardzo emocjonujące piąte spotkanie, które wyłoni nam ostatniego medalistę Plusligi w sezonie 2011/2012. 

Powiedzieli po meczu finałowym:
Oleg Achrem (kapitan Asseco Resovii): "Wygraliśmy i jesteśmy mistrzami. To był nasz cel, cel trenerów i całego zarządu. W Bełchatowie rozegraliśmy dobre mecze, w sobotę dominowała Skra w zagrywce i w przyjęciu. Dzisiaj był inny mecz, inny dzień i świętujemy. Zostaję w Resovii na następny rok. Teraz jadę do domu odpoczywać, będę łowił ryby".



Bartosz Kurek (przyjmujący Skry Bełchatów): "Resovia fetuje zasłużenie. Udowodniła w całej serii, że była od nas zdecydowanie lepsza. My daliśmy z siebie wszystko, byliśmy słabsi. Wczoraj Resovia zagrała najsłabszy mecz w tej serii i my to tylko wykorzystaliśmy. Może za szybko chciała fetować i dlatego zagrała słabiej. Tak jak wczoraj, dzisiaj też graliśmy swoje, ale okazało się, że to za mało na Resovię".



Krzysztof Ignaczak (libero Asseco Resovii): "Czekałem na ten medal pięć lat. Kibice w Rzeszowie aż 37. Opłacało się, bo teraz ten medal smakuje podwójnie. Dziękujmy fanom, dziękujemy ludziom, którzy w nas wierzyli, byli z nami do końca. Dzięki za wsparcie. Nikt przed finałem nie spodziewał się, że pokonamy wielką Skrę. Liczyliśmy po cichu, marzyliśmy o detronizacji Bełchatowa i ten nasze marzenia się spełniły. Dopóki jest wola walki i serducho, które zostawia się na parkiecie, to wtedy jest szansa, aby osiągnąć sukces i my tego dokonaliśmy".



Andrzej Kowal (trener Asseco Resovii): "Marzyłem o tym złotym medalu, choć zdawałem sobie sprawę, jak to będzie trudne. Jest złoto, jestem szczęśliwy. Na razie to wszystko nie dociera jeszcze do mnie, ale jest bardzo fajnie. Transfery i zawodnicy potwierdziły się szczególnie w najważniejszych meczach. Przez cały sezon docieraliśmy się. Szkoda, że odchodzi Georg Grozer, ale nie będzie rewolucji w składzie, większość zawodników zostaje, jednak będziemy potrzebowali wzmocnień".


sobota, 7 kwietnia 2012

Wesołych Świąt!

Wesołych Świąt Wielkiej Nocy, zdrowia, szczęścia, smacznego jajka i mokrego dyngusa wszystkim sportowcom i kibicom życzy ekipa Siatkówki na Wesoło - Nesa, Marta i Gosia ; )
Nie zapomnijcie o kibicowaniu naszym piłkarzom ręcznym w walce o IO! Dzisiaj o 17:30 spotkanie  z Serbią, a jutro z Hiszpanią.

czwartek, 22 marca 2012

Zenit wygrywa w finale LM, coraz bliżej półfinały Plusligi

To może zacznijmy od Plusligi. Pewna półfinałów jest Skra, Resovia i Zaksa, która wygrała 3:2 z Fartem Kielce (debiut Sebastiana Świderskiego w roli trenera). Pozostaje jedna zagadka: Jastrzębski Węgiel czy Delecta (stan 2:1 dla JW, dzisiaj w Polsacie Sport o 18 kolejny mecz)? Ostatnie dwa mecze wygrało Jastrzębie, i za każdym razem powstawało po dwóch przegranych setach. Dla Delecty to na pewno nie jest fajne doświadczenie - zwycięstwo na wyciągnięcie ręki, a tu taki zonk. Przyznam szczerze, że wczoraj wpatrywałam się w te cyferki na stronie Plusligi, ten mecz był dla mnie bardzo ważny. Nie wiem ile w tym stronniczości, ale serce wolałoby w półfinale Delectę. Już nawet nie dlatego, że jestem ich kibicem czy coś... Po prostu ich postawa w tym sezonie sprawia, że chciałabym dla nich coś lepszego niż piąte miejsce (albo i niższe)...
Olsztyn walczy z Gdańskiem o 9. miejsce, wczoraj poległ 3:1 na własnym parkiecie.

I to, czym żyła cała siatkarska Polska... Final Four. Pokonanie Izmiru, czekanie na rywala, którym został Zenit. Spodziewanie, czy też nie, pokonał Trentino (które wygląda na to, że straci swojego przyjmującego). Finał był zacięty, pełen ciekawych akcji, właściwie tylko pierwszy set sprawiał, że można było wyłączyć telewizor i wcale by się tego nie żałowało. No i potem tie-break - przegrany. Wielu mówi, że to porażka Skry blablabla, ale tak szczerze - mamy nowy rozdział w historii polskiej siatkówki, mamy kolejny powód dla którego będziemy chcieli wreszcie ten Zenit pokonać! Ostatnia piłka - kontrowersyjna, podobno była po bloku - Rusek się przyznał. Ale tak szczerze - nawet gdyby nie była, wszyscy i tak rzuciliby się na sędziego - to był mecz o zbyt dużą stawkę żeby, ot tak po prostu, zgodzić się z decyzją. Poza tym, gdyby to była piłka, która o niczym nie decyduje i nie waży na wyniku - nikt by się o nią nie kłócił, naprawdę.
Co do zachowania fair play, gdzieś przeczytałam, ze Rosjanin powinien przyznać się do dotknięcia piłki w bloku... Nikogo nie można zmuszać, poza tym - wątpię żeby ktoś zdecydował się na taki gest mając przed sobą wizję wygrania LM.
Cała ta porażka dla mnie nie jest porażką. Jest niesamowitym doświadczeniem, z którego trzeba wyciągnąć wnioski. Bez róznicy na to, ile piłek w tie-breaku nie skończyliśmy, to wszystko może mieć pozytywny wpływ na to, co było mozolnie budowane - na jakość gry polskich zespołów. Mimo wszystko, wielkie dzięki dla Skry - za grę, za walkę, za to, co pokazali!

I pozwolę sobie zacytować (lekko ocenzurowane ;p) słowa pana Jacka Nawrockiego: Trzeba serduchem to wygrać, bo ku... taktyką tego nie wygramy! Trafione, idealnie trafione.

A, i na naszym facebooku dodałyśmy parę zdjęć z turniejów, które prawdopodobnie nie były zbytnio fotografowane. Zdjęcia amatorskie, więc nie liczcie na żadne fajerwerki :)

poniedziałek, 12 marca 2012

Wejście smoka ;)

Wracam ze szkoły i coś mnie nachodzi, żeby wreszcie coś napisać. Żadna z nas nie ma czasu, szkoła i inne obowiązki pochłaniają całą energię. Może to co piszę to malkontenctwo, ale też i prawda. Dobra, ale przejdźmy do siatkówki :D

Małgorzata Glinka nie zagra dla polskiej kadry. - Chciałabym wierzyć, że nie zostanę potępiona. Naprawdę nie czuję się już na siłach grać w reprezentacji - powiedziała oczekująca zrozumienia siatkarka. Trener Alojzy Świderek miał jeszcze nadzieję na występ naszej klasowej zawodniczki. W końcu kadra w tym roku staje przed trudnym zadaniem – kwalifikacje do IO. Wszyscy wiemy, że będzie trudno, ale są szanse. Nie takie historie siatkówka widziała. Na początku maja w Stambule osiem zespołów - Rosja, Serbia (obie ekipy zajmują 6. lokatę w rankingu FIVB), Niemcy (8), Turcja (10), Polska (12), Holandia (19), Chorwacja (29) i Bułgaria (42) - zagra w europejskim turnieju kontynentalnym. Konkurencja naprawdę spora, ale nasze dziewczyny dadzą radę, przynajmniej powinniśmy w to wierzyć.
A co do samej Gosi Glinki. W sumie to ją rozumiem. Nigdy nie wiadomo jak część kibiców (nie wszyscy, ale część) zareagowałaby na ewentualny gorszy występ. Jak mówią słowa piosenki: trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść niepokonanym.
Kolejnym ważnym wydarzeniem w ostatnim czasie (właściwie dzisiaj) jest to, że Sebastian Świderski zakończył swoją karierę. Był niesamowitym zawodnikiem, a teraz pozostaje nam mieć nadzieję, że przekaże swoje doświadczenie następnym pokoleniom siatkarskich gwiazd. Właściwie to trochę mi przykro, bo miałam jakąśtam nadzieję, że Sebastian wróci. No, ale już po pewnym czasie jego walki z kontuzjami zauważyłam, że to może być po prostu niemożliwe. Nie można stawiać swojej kariery ponad wszystko, zdrowie jest ważniejsze. Dla mnie „Świder” na zawsze pozostanie symbolem (nie tylko na mojej ścianie ;p) siatkówki. Nie tylko polskiej.
A w Pluslidze mężczyzn i kobiet ciekawie. Nawet bardzo.
Wczoraj Jastrzębski Węgiel przegrał 3:0 z Delectą Bydgoszcz. Nawet nie jestem zaskoczona. Bo z moich obserwacji (całkiem subiektywnych)wynika, że Bydgoszcz to nie tylko drużyna na papierze, ale też i na boisku. Nie sztuka jest mieć pełno gwiazd w zespole. Sztuką ułożyć jest te gwiazdy tak, żeby zaczęły na boisku błyszczeć. Nie pojedynczo, ale jako jeden zespół. A JW niestety nawala, ale z ocenami poczekajmy do końca ligi. Ach, no i zapomniałabym w rywalizacji o półfinał jest 1:0 dla Delecty (gramy do 3 zwycięstw). BTW, Konarski ciekawie się prezentuje, zresztą już wcześniej też tak było. I Wika też wraca do tego co grał.

I AZS Olsztyn pokonał 3:2 Gdańsk. Krzysiek znów wypunktował przeciwników. Fajnie, że są takie zespoły jak AZS, które mają odwagę stawiać na młodość. Chociażby Ferens, Łukasik (zdrowia!), Hain... To wszystko jest pokolenie, któr może reprezentować barwy naszego kraju. Więc moim zdaniem, gdyby Olsztyn miał spaść do I ligi - nieciekawie. To oni trzymają u siebie w klubie przyszłość polskiej siatkówki.

Swoje mecze wygrywała też Skra (2:0 w rywalizacji do trzech zwycięstw z Warszawą), Zaksa (również 2:0, z Fartem Kielce)i Resovia (i znowu 2:0, z Częstochową).

U kobiet mamy już finalistów. Muszynianka z Sopotem(co tam się dzieje... Świeniewicz kończy karierę, Amaranta, Neriman powiedziały do widzenia), a o brąz Dąbrowa Górnicza z Bielskiem. Fajnie się to zapowiada, aż mnie korci żeby pojechać na jeden z meczów finałowych.
Z ligi spada Mielec, który przegrał z Białymstokiem w niezwykle zaciętej rywalizacji. Potrzebne było aż 7 meczów (4:3)! I Stal była blisko utrzymania się, no ale cóż - za gapowe się płaci ;)

Dużo się dzieje. A mogłabym napisać więcej, ale matematyka czeka... Do, miejmy nadzieję, SZYBKIEGO usłyszenia :)

środa, 28 grudnia 2011

Siatkarski rok 2011, czyli co zostawiamy za sobą

Rok 2011 był dla polskiej siatkówki dobry. Dla niektórych - "zaskakująco dobry".
Najpierw rozgrywki Plusligi, które na naszym krajowym podwórku nie przyniosły zbyt wielu zmian - Skra Bełchatów wciąż wygrywa, a inne drużyny po raz kolejny muszą uznać jej wyższość. AZS Politechnika Warszawska była bliska wejścia do czołowej czwórki, co wielu przyjęło z wielkim zdziwieniem. Ostatecznie klub zajął piąte miejsce, zdobył prawo do występów pucharowych i... na tym się skończyło. Utrata dwóch czołowych zawodników - Michała Kubiaka i Zbigniewa Bartmana okazała się bolesna. Największym zawodem sezonu okazał się Jastrzębski Węgiel, który zakończył rozgrywki na siódmym miejscu. Za to w Lidze Mistrzów spisali się zaskakująco dobrze - udało im się awansować aż do Final Four. W Pluslidze Kobiet najlepsza okazała się ekipa z Muszyny, za którą na podium stanął beniaminek - Atom Trefl Sopot i BKS Aluprof Bielsko-Biała. Ostatnie miejsce i spadek z ekstraklasy przypadło drużynie z Rumii.

W sezonie reprezentacyjnym działo się naprawdę wiele. Liga Światowa, World Grand Prix, Mistrzostwa Europy i nie tak dawno zakończony Puchar Świata.
O awans do finałów Ligi Światowej nie musieliśmy się martwić - byliśmy organizatorami całej imprezy. Wielu ludziom wydawało się, że może być bardzo trudno zdobyć medal. I rzeczywiście tak było. Najpierw wygrana z Bułgarami, którą niestety zespół okupił kontuzją Zbyszka Bartmana. Potem mecz z Włochami, o którym chyba każdy chciałby zapomnieć. Miałam tego pecha (a może szczęście), że trafiłam na ten mecz i patrzyłam na nieciekawą grę reprezentacji. Wszyscy dwoili się i troili - nikomu nie można zarzucić braku zaangażowania. Ani zawodnikom, ani kibicom. następny mecz wygrany - z Argentyną, uratował nam tyłek. Że już nie wspomnę o tym, jaką przysługę zrobili nam Bułgarzy wygrywając z Włochami. Tak czy inaczej chwała Nikołowowi i spółce. W półfinale trafiliśmy na Rosjan i przegraliśmy, ale nasi siatkarze pozostawili po sobie obraz walki. W meczu o 3. miejsce pokonaliśmy Argentynę, i tak oto bez największych gwiazd zdobyliśmy brąz LŚ i ważne punkty do rankingu.

W WGP reprezentacja kobiet nie pokazała się ze zbyt dobrej strony. Brak wielu zawodniczek okazał się dotkliwy. Nie pomogły nawet świetne występy Bereniki Okuniewskiej, niemożliwe obrony Pauliny Maj... Naprawdę, dziewczyny walczyły, dawały z siebie wszystko, ale porażki z takimi zespołami jak Dominikana były bolesne. Potem przyszły Mistrzostwa Europy, i patrząc na występy w WGP było niebo lepiej! Polkom szło naprawdę świetnie, do czasu meczu z Serbkami - jak się okazało potem - Mistrzyniami Europy. Dziewczyny przegrały, ale pozostawiły po sobie dobre wrażenie. Walczyły, i chwała im za to. Wydaje się, że nasza ekipa jest na coraz lepszej drodze. Na pewno lepszej niż chociażby przed Pucharem Jelcyna.

Potem przyszły Mistrzostwa Europy mężczyzn. Sam Piotr Gruszka przyznał, że w takiej atmosferze nie jechali na żadną imprezę. I miał rację. Wszędzie roiło się od komentarzy na temat braku atakującego. Bartman nie wrócił po kontuzji, a forma dwóch pozostałych - Piotra Gruszki i Kuby Jarosza wydawała się baardzo daleka od ideału. Jednak jak zwykle polskie marudzenie okazało się bezpodstawne, bo zajęliśmy świetne trzecie miejsce. Przyszła radość, ale też wszyscy naokoło studzili ją mówiąc, że na Pucharze Świata nie będzie kolorowo.
A jak było sami wiemy. Świetna gra Polaków, zajęcie drugiego miejsca... a mało brakowało i byłoby pierwsze! Jednak żadne gdybanie nie ma sensu, kiedy Polacy mają awans na IO, do tego znacznie awansują w rankingu FIVB. Wszyscy, którzy grali w sezonie reprezentacyjnym zasługują na wielkie wyróżnienia. Również Ci, którzy powrócili do reprezentacji po przerwie. Michał Winiarski i Paweł Zagumny byli naprawdę sporym wzmocnieniem.
Ten rok był dla polskiej siatkówki naprawdę dobry. Sukcesy Polaków pokazują, że pracą można osiągnąć wszystko. I ambicją, bo chyba każdy pamięta Michała Kubiaka, który poszedł jak dzik w żołędzie. (Swoją drogą, Krzysztof Ignaczak ma talent nie tylko do siatkówki, ale też i do ciekawych porównań :D) Tak więc, idźmy wszyscy jak dziki w żołędzie! :D

Życzmy sobie żeby następny rok nie był gorszy od tego, aby wreszcie zdobyć medal na Igrzyskach Olimpijskich! I nawet tak poza siatkówką, żeby nie zabrakło nam siły do walki o to, co kochamy :)

niedziela, 4 grudnia 2011

Jeśli się chce, to można wszystko.

Tak jak w tytule - można wszystko. Nasi zawodnicy są tego żywym przykładem. Przed wyjazdem na PŚ wszyscy liczyli na kwalifikację olimpijską, ale chyba nie każdy byłby w stanie powiedzieć, że zdobędziemy ją na 100%. A tutaj niespodzianka! Praca naszych zawodników, sztabu i wszystkich wokół naszej kadry została nagrodzona. Mamy Londyn, a kto wie czy za rok i go nie zdobędziemy...
Te dwa tygodnie dla siatkarzy były okresem pełnym ciężkiej pracy, zmęczenia i zmagania się z coraz trudniejszymi przeciwnikami. Dla nas - kibiców, cały Puchar Świata był prawdziwą ucztą. Te jedenaście meczy pokazało moc naszej reprezentacji, pozwoliło pokazać prawdziwe możliwości zawodników. Przykładem może być Piotr Nowakowski - już przez niektórych nazywany jednym z najlepszych na świecie! Albo Marcin Możdżonek - najlepszy blokujący całego turnieju! Najśmieszniejsze jest to, że jeszcze niedawno na jednej ze stron przeczytałam "że Możdżonek to drewno, w meczu nie zalicza więcej niż jednego bloku"... Śmieszne. W Japonii swoje możliwości pokazał Kuba Jarosz - naprawdę grał dobrze, i miejmy nadzieję, że już tak zostanie bo naprawdę dałoby to naszej reprezentacji szerokie pole manewru. Gdybym miała chwalić kogoś jeszcze to chyba zabrakłoby mi epitetów... Każdy z zawodników rozegrał świetny turniej. Chociaż to i tak mało powiedziane.
I teraz pewnie zacznie się "nie popadajmy w hurraoptymizm". I po części jest w tym racja, bo trzeba pamiętać, że to jeden maleńki krok w drodze do zdobycia Londynu. Ale z drugiej strony: czemu się nie cieszyć? Jest szeroka ławka, jest Michał Ruciak, który jak dla mnie jest kimś niesamowitym! Jest dowodem na to, że warunki fizyczne wcale nie są najważniejsze.

Taki sukces pokazuje, ze można przenosić góry. Że systematyczny trening, ambicja, wola walki i prawdziwa miłość do siatkówki wystarczy, aby coś osiągnąć.
Dziękujemy Chłopcy! Życzymy zdrowia przede wszystkim, a i powodzenia w lidze!

Mamy srebro!

Brawo Polacy! Kończymy Puchar Świata na drugim miejscu, z awansem na Igrzyska Olimpijskie i ze srebrnym medalem. Na pewno jest to baaaardzo dobry wynik, cel został osiągnięty i ten sezon reprezentacyjny zdecydowanie można uznać za bardzo udany. Trzecie miejsce w Lidze Światowej, brąz na Mistrzostwach Europy i srebro Pucharu Świata dowodzą, że Polacy na dobre zadomowili się w czołówce światowej siatkówki.
Nikt podczas PŚ nie miał z nami łatwo, a nawet przegrane mecze przegraliśmy po długiej walce - 2:3.
I z optymizmem można patrzeć w przyszłość - na Igrzyska. Mamy wielu dobrych siatkarzy, równą drużynę i możemy zdziałać baaaardzo wiele. Do boju Polsko! A o 13:00 dekoracja : )))

czwartek, 24 listopada 2011

Minipodsumowanie po 4 kolejkach PŚ.

  Dziesięć punktów, cztery mecze, drugie miejsce w tabeli, trzy zwycięstwa i jedna porażka. Jest nieźle, naprawdę nieźle. Żal tylko tych cennych punktów straconych dzisiaj w spotkaniu z Iranem (przez niektórych nazywanym już czarnym koniem tej edycji Pucharu Świata).
W polskiej drużynie Andrei Anastasiego bardzo dobrze prezentują się Michał Winiarski, Marcin Możdżonek, Piotr Nowakowski, Paweł Zagumny i, jak zwykle zresztą, nasz libero - Krzysztof Ignaczak. Forma jest, jest zaangażowanie - i naprawdę, szanse na końcowy sukces moim zdaniem wielkie. Rywale nie uciekają punktowo, wygrane rozkładają się równomiernie, nie ma drużyny bez porażki. Szanse ma każdy. I naszą trzeba tylko (albo aż) wykorzystać.
   Jutro spotkanie z Japonią, które wygrać trzeba. I naszych siatkarzy na to stać. Łatwo nie będzie, ale wierzę w nich. Mam nadzieję, że w pierwszym składzie wyjdzie Zagumny, który naprawdę fantastycznie prowadzi grę. Polska, biało-czerwoni!!!


wtorek, 1 listopada 2011

Reprezentacja Polski na listopadowy Puchar Świata

Andrea Anastasi podał nazwiska 14 zawodników, którzy wezmą udział w przygotowaniach do listopadowego Pucharu Świata. W składzie tym znalazło się dziewięciu medalistów niedawno zakończonych Mistrzostw Europy. Do reprezentacji powraca Paweł Zagumny i Michał Winiarski, na co czekało sporo siatkarskich kibiców.

Rozgrywający:
Paweł Zagumny,
Łukasz Żygadło

Przyjmujący:
Michał Kubiak,
Bartosz Kurek,
Michał Ruciak,
Michał Winiarski

Atakujący:

Zbigniew Bartman,
Jakub Jarosz

Środkowi:

Patryk Czarnowski,
Marcin Możdżonek,
Piotr Nowakowski,
Łukasz Wiśniewski

Libero:

Krzysztof Ignaczak,
Paweł Zatorski

Zgrupowanie kadry rozpoczyna się 6 listopada w Spale. Przed wyjazdem na Puchar Świata polscy siatkarze rozegrają mecze sparingowe z reprezentacją Czech (11.11, 12.11) w Legionowie.

Puchar Świata rozpocznie się 20 listopada w Japonii i będzie pierwszą okazją do zdobycia kwalifikacji olimpijskiej (3 najlepsze zespoły).

W Pucharze Świata udział wezmą:
Japonia (gospodarz)
Rosja (dzika karta)
Polska (dzika karta)
Brazylia (mistrz Ameryki Południowej)
Serbia (mistrz Europy)
Kuba (mistrz strefy NORCECA)
USA (wicemistrz strefy NORCECA)
Włochy (wicemistrz Europy)
Argentyna (wicemistrz Ameryki Południowej)
Chiny (wicemistrz Azji)
Egipt (mistrz Afryki)
Iran (mistrz Azji)

sobota, 15 października 2011

Jastrzębski Węgiel ze srebrem KMŚ!

Z góry przepraszamy za opóźnienia... Mamy bardzo dużo nauki, Natalia jest już w LO a ja i Marta trenujemy więc pozostaje nam niedużo wolnego czasu.

Jastrzębski Węgiel po pokonaniu między innymi Zenitu Kazań i SESI Sao Paulo znalazł się w finale Klubowych Mistrzostw Świata rozgrywanych w Katarze. Tam uległ 1:3 gigantowi światowej siatkówki klubowej - wielkiemu Trentino.
Po pierwszym secie, wygranym przez JSW, byłam pełna nadziei. Niestety - w następnych partiach złoci medaliści pokazali swoją przewagę i wygrali gładko - do 16,11 i 16.
Ale ze srebra należy się cieszyć, polski klub wykorzystał dziką kartę bardzo dobrze. A ileż emocji dostarczyły nam ich spotkania!
W Pluslidze już dwie porażki odniosła Skra Bełchatów - 0:3 z ZAKSą i 2:3 z Resovią. Mnie osobiście dosyć to zdziwiło.

Z nieco mniej siatkarskiej strony - ostatnio w genialnej formie znajduje się Agnieszka Radwańska. Po wygraniu turniejów w Tokio i Pekinie jest na najlepszej drodze do udziału w turnieju Masters. Wszystko wyjaśni się najpóźniej podczas gier w Moskwie (Kremlin Cup). Jeżeli Isia wygra tam choćby jedno spotkanie - będzie pewna udziału w "tenisowych mś". Trzymamy kciuki!

sobota, 1 października 2011

Koniec ME dla Polek, początek ligi dla siatkarzy

Na ćwierćfinale zatrzymały się nasze siatkarki. Udział w ME zakończył się szybko. Zbyt szybko. Przeciwko Serbkom zabrakło nam pewności siebie. Poza tym przeciwniczki zagrały świetne spotkanie, a nasze zawodniczki nawiązały walkę dopiero w trzeciej partii. Kto wie co by było gdyby ją wygrały... Ale lepiej się nad tym nie zastanawiajmy, tylko idźmy do przodu! Początek Plusligi kobiet już niedługo, dlatego trzymajmy kciuki za wspaniały sezon dla polskich klubów! :)

Siatkarze zainaugurowali już swoje rozgrywki. Nie obyło się bez niespodzianek. Wygrana Delecty nad Politechniką (3:1), Skry nad Lotosem Gdańsk (3:1, gdańszczanie pokazali się z naprawdę fajnej strony) i... Częstochowy nad Jastrzębskim Węglem (3:1)! O ile pierwsze dwa spotkania zakończyły się mało zaskakującymi wynikami (dobra gra Gdańska nie jest dla mnie zaskoczeniem) to trzeci wynik może być nieco zadziwiający.
Faworyzowani siatkarze Jastrzębskiego Węgla w dwóch ostatnich partiach nie mieli wiele do powiedzenia. Zespół Częstochowy już nie raz pokazywał, że potrafi walczyć, a co - więcej wygrywać, ale teraz pozostaje pogratulować świetnego spotkanie Tytanowi. Każdy z zawodników dał coś od siebie, a przecież na tym polega siatkówka - na grze całej drużyny. I chyba tego dzisiaj zabrakło podopiecznym Bernardiego. Co z tego, że są indywidualności, skoro nie ma ekipy? Jednak ja bym nie stawiała na nich krzyżyka, to przecież początek, a ta drużyna na pewno nie miała wiele czasu na zgranie. Dlatego wydaje mi się, że mimo tej porażki Jastrzębski Węgiel będzie faworytem następnych spotkań. Liga zapowiada się baaardzo ciekawie. ;)

środa, 28 września 2011

Polki w ćwierćfinale!

Po trzech wygranych w grupie, jutro przyjdzie czas na weryfikację naszej drużyny. Serbki to dobra drużyna, znajdująca się o klasę wyżej od Czeszek, Izraelitek czy Rumunek. Pozostawmy może kwestię meczu Serbia - Niemcy (kombinacje...), teraz trzeba się zmobilizować, jutro pokazać maksymalną formę fizyczną i przede wszystkim psychiczną. 
 Jestem zdania, że jeżeli wszystko zadziała - damy radę. Mamy dobrą zagrywkę ( Karolina Kosek, Agnieszka Bednarek Kasza, Milena Radecka, Berenika Okuniewska, Katarzyna Skowrońska...). Mamy utalentowane środkowe bloku, mamy doświadczenie Kasi Skowrońskiej i mamy młodość większości dziewczyn. I... czuję, że MUSI być dobrze. 
Niektórzy sądzą, że to będzie ostatni przystanek naszych siatkarek na ME - argumentują to wyjątkowo słabą grupą w której wygrane przychodziły aż nazbyt łatwo. Ja jednak jestem zdania, że gra się na takim poziomie, aby wygrać. Nie było sensu wygrywać wszystkich setów do 10 ( a myślę, że jakby Polki zagrały na 100 % to mecze z Izraelem i Rumunią tak właśnie by wyglądały). Kolejna sprawa - nasze dziewczyny mają jeden mecz w nogach mniej. Tak więc - pozostaje czekać! : )))

sobota, 24 września 2011

Polki rozpoczynają walkę na ME

Już dzisiaj o 16 Polki rozegrają swoje pierwsze spotkanie na Mistrzostwach Europy. Po drugiej stronie siatki stanie ekipa z Izraela, dla mnie w ogóle nie znana. Nasze siatkarki są faworytkami tego meczu, co od całego turnieju - mało kto stawia na medal. Ale ja chyba się z tego grona wyłamię, bo jestem zdania, że Polki zdobędą medal. A konkretniej złoty. :) Czemu nie? Panowie zdobyli brąz, a byli w chyba jeszcze gorszej sytuacji. Tak więc: w górę serca bo Polska wygra MEcz. :)
Szkoda, że nie będzie Kingi Kasprzak, ale niech leczy tę kontuzję, bo jest bardzo wartościową zawodniczką.


Wczoraj miałam okazję obejrzeć spotkanie Holenderek z Hiszpankami. Właściwie, to mecz kompletnie bez historii, bo Manon Flier i spółka rozbiły rywalki 3:0. Nie ukrywam, że mnie to cieszy. Tym bardziej, że nareszcie można było zobaczyć Debby i Caro na boisku.

niedziela, 18 września 2011

Mamy medal...mamy brąz!!! :D

A jednak się udało! Wszystkim niedowiarkom dzisiaj nasi siatkarze utarli nosa. Jeszcze 2 godziny temu kłóciłam się z tatą, który twierdził, że nasi nie mają szans, ale wyszło na moje :)

Przepiękny mecz w naszym wykonaniu. Pojawiło się "to coś", czego między innymi zabrakło wczoraj. Była iskra, był power. Genialny mecz rozegrał dzisiaj Kuba Jarosz, atomowa zagrywka, mocny, pewny atak. Można by powiedzieć, że wreszcie się odblokował.Dobrze zagrał też dzisiaj Bartek Kurek. W końcówce to on kończył te najważniejsze piłki i dzięki temu mogliśmy się cieszyć z pięknego zwycięstwa. W aspekcie psychologicznym naszym chłopcom pewnie było trochę łatwiej. Rosjanie byli murowanym faworytem do złota, a wczoraj polegli w półfinale i ten dzisiejszy mecz był dla nich tylko przykrą koniecznością. Pewnie nawet po zwycięstwie nie cieszyli by się tak jak nasi chłopcy. Miło było popatrzeć na to szczęście. Niestety nie oglądałam zbyt wielu meczy tych mistrzostw i nie byłam na bieżąco w tym w jakiej obecnie formie jest która drużyna, ale wierzyłam w to, że możemy pokonać Rosjan. Jak widać czasem optymistyczne podejście do sprawy wcale nie jest takie nierealne. Wiara czyni cuda i potem sprawia wiele radości. Był to zdecydowanie najlepszy mecz w naszym wykonaniu. Nasi chłopcy już często udowadniali, że siatkówka jest nieprzewidywalna i właśnie za to kocham ten sport :)


Mecz o brązowy medal Mistrzostw Europy 2011
Polska - Rosja 3:1 (25:23, 18:25, 25:21, 25:19)

Mecz o brąz... damy radę?

Koniec marzeń o złocie, niestety. We wczorajszym spotkaniu z Włochami nie byliśmy na straconej pozycji, graliśmy raczej wyrównane spotkanie. Według mnie zabrakło zmian. Kurek zdecydowanie nie grał swojej siatkówki, gdyby od drugiego seta zagrał Ruciak i na przykład Drzyzga za Żygadłę może coś by się odmieniło? Ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem - co się stało, to się nie odstanie. W drugim półfinale Serbowie po długiej walce wygrali z Rosjanami 3:2 co oznacza tyle, że o brąz będzie bardzo ciężko. Chyba, że Rosjanie po porażce pocieszyli się mocniejszymi trunkami...
Ale nie jesteśmy bez szans, myślę, że jeżeli wszyscy nasi siatkarze zagrają na 100 % i nie będzie w drużynie słabych ogniw to będziemy w stanie walczyć z Rosjanami jak równy z równym.

Znamy już skład pań na ME. Mamy Kasię Skowrońską co niewątpliwie będzie naszym atutem, ale oprócz jej brakuje nam chyba skutecznego ataku... nie jedzie Kinga Kacprzak (prawdopodobnie ciągle kontuzja), Anna Werblińska, Joanna Kaczor... Na środku chyba jest dobrze, min. Berenika Okuniewska, Agnieszka Bednarek-Kasza. Ale po memoriale Agaty Mróz uważam, że to jest drużyna na medal. Nawet na złoty.