wtorek, 8 marca 2011

"Bo prawdziwych mężczyzn poznaje się nie po tym jak zaczynają, a po tym jak kończą" czyli Jastrzębski w Final Four!

Mecz od początku nie napawał wielkim optymizmem. Ba! Wręcz przerażała myśl o tym, co się stanie kiedy klub z Jastrzębia będzie musiał grać o wszystko w złotym secie. Pierwszy set wygrany do dwunastu przez drużynę z Belgii był istnym pogromem. Jastrzębianie nie radzili sobie w żadnym elemencie. Słaba zagrywka, dużo błędów własnych, nieskończone ataki i wreszcie brak bloku. Drugi także układał się "punkt za punkt" bardzo krótko. Przeciwnicy momentalnie odskoczyli i skończyli partię do szesnastu.  Na szczęście jednak w trzeciej odsłonie, nasi zawodnicy w końcu weszli w mecz. Byli blisko od wygrania seta, jednak błąd (błąd? Nie było powtórki...) sędziego, który nie dopatrzył się czterech odbić po stronie Belgów zaważył o losach partii.
W złoty set zawodnicy z Jastrzębia weszli nie najlepiej (0:2). Wydawało się, szczerze mówiąc, że powtórzy się sytuacja z początkowej fazy spotkania. Na szczęście wzięli się w garść i doprowadzili do remisu, a potem do nieznacznej przewagi. Gra toczyła się równo, z delikatnym wskazaniem na polską drużynę, do stanu 13:11 dla nas. Potem wyrównali Belgowie i set toczony był na przewagi. Spotkanie udało się skończyć za trzecią złotą piłką. Tak więc jeszcze raz - brawo Jastrzębski węgiel. Czekamy na Skrę!.
   Pozostaje jednak dyskusja, że nowe przepisy rozgrywania spotkań play-off nie są do końca sprawiedliwe. Fakt - stosunek setów wyniósł 5:3 dla belgijskiego zespołu. Nic nie jesteśmy w stanie zmienić, ale ja byłabym za tym, aby przywrócić stary system. Bardziej sprawiedliwy system, bo złoty set to siatkarskie karne. Można mieć szczęście, można mieć i  pecha. No ale szczęście sprzyja lepszym ; )  

1 komentarz:

  1. Po zakończeniu spotkania Pan Mazur powiedział, że po trzech przegranych setach chyba nikt nie wierzył w awans Jastrzębian do FF. Chyba to jednak on nie wierzył w polską drużynę i polskich kibiców. Co prawda nie było ich na belgijskiej hali, ale wspierali swój zespół mentalnie. Po tej 3 partii z Gosią mówiłyśmy, że będzie dobrze i było. Wiara czyni cuda, a Jastrzębski po raz kolejny udowadnia, że warto oglądać mecz do końca :)

    OdpowiedzUsuń