niedziela, 17 czerwca 2012

Wygrywamy grupę i jedziemy do Sofii!

Brawo panowie, pokonać Brazylię trzeci raz przez ostatni miesiąc - sztuka niesamowita. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że w tej formie nikt by z nami nie wygrał. To doskonale rokuje przed Londynem, jestem pewna, że będziemy walczyć z całych sił o złoto.
Dzisiaj co prawda Bartkowi typowanie nie do końca wyszło ;), ale 3:1 to bardzo satysfakcjonujący wynik. Jest pięknie. Patrzę i tylko cieszę się z tego, co nasi siatkarze pokazują na boisku. Bo jest z czego - Andrea Anastasi stworzył, według mnie, najsilniejszy zespół ostatnich lat. Zespół kompletny, gdzie doświadczenie miesza się z młodością. Tylko czekać na Sofię i Londyn, naprawdę!

Tabela
Lp.DrużynaPktMeczeSetyMałe punkty
MW (3:2)P (2:3)wyg.prz.ratiozdob.str.ratio
1. Polska291210 (2)2 (1)33132,53810889871,102
2. Brazylia26128 (1)4 (3)31171,82411219911,131
3. Finlandia7113 (2)8 (0)11280,3938169340,874
4. Kanada7112 (1)9 (2)12290,4148599720,884
Źródło: fivb.org
Jak widać, tabela wygląda świetnie. Ratio setów - jeszcze lepiej. Dumna jestem : )


Siatkarkom niestety równie dobrze nie idzie, aby dostać się na turniej finałowy WGP muszą prawdopodobnie wygrać wszystkie spotkania przyszłego weekendu. Cóż - rzecz trudna, ale nie niemożliwa. Ja trzymam za nie kciuki z całych sił, super by było gdyby chociaż w Grand Prix odniosły jakiś sukces. Do awansu na Olimpiadę zabrakło niewiele, cóż. Takie już jest życie. Następnym razem pójdzie lepiej : )


miejscedrużynameczepunkty
1Chiny618
2USA515
3Tajlandia614
4Turcja512
5Brazylia511
6Kuba511
7Japonia610
8Polska69
9Serbia58
10Niemcy56
11Portoryko65
12Włochy55
13Korea Płd.64
14Dominikana64
15Argentyna50
16Tajwan60


Jak widać, jesteśmy na ósmym miejscu z dziewięcioma punktami. Sytuacja nie jest kolorowa, ale trzeba wierzyć : )
Denerwujące jest tylko to, że na Igrzyskach zagra np. reprezentacja Algierii, która wygrała turniej afrykański. No proszę...Szkoda, że nie dane  było pojechać dziewczynom jeszcze na "turniej ostatniej szansy", skąd awans wywalczyły sobie min. Rosjanki. Myślę, że poradziłyby sobie.

Tak więc czekamy na przyszły weekend i mecze dziewczyn, na Sofię i Londyn. Będzie dobrze! :  )

poniedziałek, 4 czerwca 2012

Małe podsumowanie po dwóch weekendach z Ligą Światową.

Wczorajszy mecz wprowadził mnie w stan euforii. Totalnej euforii.
Wygrana z Brazylią po dziesięciu latach niemocy...Ba! Dwie wygrane! I to bez kilku kadrowych gwiazd - Wlazłego czy Plińskiego. Jest to chyba początek nowej ery w naszej siatkówce reprezentacyjnej. Chociaż...ta era już trwa, od poprzedniego sezonu kiedy po małym kryzysie Anastasi podniósł kadrę i doprowadził ją do trzech medali w dużych imprezach sezonu. I aż miło patrzeć na polską kadrę, która może wygrać ze wszystkimi. Tylko czekać na Olimpiadę.
W tabeli grupowej prowadzimy z dorobkiem 14 punktów, dwa punkty przed "Kanarkami", 8 przed Kanadą i 10 przed Finlandią. Niewątpliwie, walka o pierwsze miejsce w grupie rozwiąże się między Polakami i Brazylijczykami, nie wierzę aby Kanada, czy Finlandia były w stanie odrobić taką stratę.

Tabela
Lp.DrużynaPktMeczeSetyMałe punkty
MW (3:2)P (2:3)wyg.prz.ratiozdob.str.ratio
1. Polska1465 (2)1 (1)1782,1255755361,073
2. Brazylia1263 (0)3 (3)15111,3645995461,097
3. Kanada662 (1)4 (1)10140,7145255640,931
4. Finlandia462 (2)4 (0)7160,4384925450,903
Źródło: fivb.org

A co do samego wczorajszego spotkania - najlepszy mecz siatkówki, jaki kiedykolwiek widziałam. Niesamowite emocje, fantastyczni kibice w Spodku - chciałam się tam teleportować : )
Sędziowie w czwartym secie niestety troszkę zawiedli (mam na myśli ten moment, kiedy zabrali nam dwa punkty z rzędu i nasze prowadzenie stopniało z 3-4 punktów do 1-2) a w końcówce  Brazylijczycy wykorzystali okazję nas wyprzedzili. Ale - wygrana jest wygraną. I z optymizmem patrzę w przyszłość w stronę kolejnych turniejów LŚ i Londynu : )

sobota, 19 maja 2012

Brazylia pokonana - świetna inauguracja Ligi Światowej

Warto było wstać w środku nocy bądź też pójść spać dopiero nad ranem po obejrzeniu meczu. Nasi chłopcy pokazali w tym pojedynku klasę. Wychodząc na boisko w teoretycznie osłabionym składzie, gdzie na przyjęciu nie zobaczyliśmy Bartka Kurka (ma problemy z kolanem), udowodnili że są w stanie pokonać wielką Brazylię. W meczu o punkty udało się to po raz pierwszy od 10 lat. Już nie będziemy musieli wspominać jako ostatniego zwycięstwa nad Brazylią pojedynku naszej reprezentacji pod wodzą Waldemara Wspaniałego.

W przeciągu pierwszych dwóch setów na prowadzeniu prawie cały czas utrzymywali się Brazylijczycy, walka toczyła się jednak punkt za punkt i dopiero w końcówkach nasi chłopcy wychodzili na prowadzenie pokonując Brazylię odpowiednio 25:22 i 27:25. Trzeci set Polacy rozpoczęli bardzo mocno od wysokiego prowadzenia i cały czas utrzymywali korzystną przewagę punktową. Tym razem sytuacja się odwróciła i to Canarinhos wygrali w końcówce 22:25. W czwartym secie również wyglądało to podobnie i zakończył się on na naszą niekorzyść 25:27. I przyszła pora na tie-break, który miał o wszystkim zadecydować. W tym ostatnim secie zobaczyliśmy znowu taką grę, naszej reprezentacji, jaka była w końcówkach dwóch pierwszych partii. Michał Winiarski i Kuba Jarosz, który pojawił się na parkiecie pod koniec 3 seta spisywali się świetnie i dawali naszej reprezentacji kolejne punkty zbliżające nas do upragnionego zwycięstwa. Przy stanie 9:3 coś znowu się zatrzymało i nie mogliśmy zdobyć punktu. Udało się jednak "obudzić" w odpowiednim momencie i pokonać Brazylijczyków 15:13.
Mecz, jak na pierwsze spotkanie rozegrane po okresie przygotowawczym i mocnych treningach stał na bardzo wysokim poziomie. Walka punkt za punkt dawała wiele emocji i nie pozwoliła zasnąć. Na pewno to zwycięstwo jeszcze bardziej uskrzydli naszą młodą, ale już doświadczoną reprezentację i pozwoli jej odnosić kolejne sukcesy w Lidze Światowej, a później na Igrzyskach Olimpijskich.

Trzymamy kciuki i z niecierpliwością czekamy na następny mecz, tym razem z reprezentacją Finlandii, o godzinie 2:00 czasu Polskiego.

-KTO WYGRA MECZ?
- POLSKA, POLSKA, POLSKA!!!

niedziela, 6 maja 2012

"nasz" hymn Euro ; )

Nasza wersja polskiej piosenki na Euro 2012 powstała w sumie przypadkiem, Marta przerobiła refren, spodobało się i reszta jakoś "sama się wymyśliła" : ) Możliwe, że widzieliście ją już na  naszym facebooku, lub na fanpage'u Piotrka Nowakowskiego, ale zapisałam ją tutaj, żeby nie zaginęła w otchłaniach "fejsa" ; )

I żeby nie było - to nie jest tak, że nie lubimy Rosji/Rosjanów czy coś w tym rodzaju - po prostu tak się zrymowało ; D

Ref.
Koko koko Kurek spoko, a Rosjanom kija w oko
Wszyscy razem zaśpiewajmy, Bartka zatrzymajmy

1.Cieszą się Rosjanie
Smucą nasi ludzie
Że nasz Bartek Kurek
Chce do Rosji uciec

2.Dobrze, że nasz Igła
Z nami pozostanie
Chociaż jego uszy
Nie będą ciągane

3.Chłopaki, biegajcie
Żwawo po boisku
Zdobędziecie medal
Złoty na Igrzyskach

4.Hop, do góry skaczcie
Bloki ustawiajcie
Wnet Rosjanom piłka
Wyląduje w aucie

5.Kubi jak dzik skacze
Zibi atakuje
Takim to wysiłkiem
Wygrywamy turniej.

6.Łukasz nasz kochany
Trentino opuścił
Wyjechał do Rosji
Grać ich będzie uczył

Podkład muzyczny :http://www.youtube.com/watch?v=MIsX5Rh1ktE
Małe wyjaśnienie, co do drugiej zwrotki :http://www.youtube.com/watch?v=p-K3fM_yjKM&list=PL558B8EE06E4FA3AE&index=22&feature=plpp_video

Autorki : Marta, Marysia (pozdrawiamy!) i Gosia.

Piękny sen o Londynie brutalnie przerwany...

No i niestety...nie w takim tonie chciałam pisać dzisiejszą notkę. Jest mi smutno, zresztą nie tylko mi. Smutek miesza się także z frustracją dotyczącą zasad kwalifikacji olimpijskiej (w Londynie zagra na przykład...Algieria czy Dominikana) i sędziowania na turnieju w Ankarze. We wczorajszym meczu półfinałowym między Rosją a Turcją i dzisiejszym finale to co robili liniowi arbitrzy przechodziło moje wszystkie wyobrażenia na temat złego sędziowania. Piłka upada pół metra w boisku? Chorągiewka do góry. Leci w dwumetrowy aut? Ręka do chorągiewki i pokazuje "po bloku". Tragedia. Pomimo, że te decyzje nie miały wielkiego znaczenia dla przebiegu dzisiejszego spotkania (chociaż na pewno nieco wyprowadzały Polki z równowagi), takiego czegoś nie mam zamiaru tolerować. Jak to możliwe, że mecz o taką stawkę, który gra Turcja, sędziują TURKOWIE?
Kolejna sprawa - jak w jednej grupie mogą się spotkać Mistrz Świata i Mistrz Europy??? Jak jedna grupa może być tak prosta, a druga tak trudna? Jak to możliwe, że organizatorzy "ustawiają" grupy? Dla mnie to organizacyjne dno i po prostu, swojego rodzaju oszustwo.
 Wracając do dzisiejszego spotkania -według mnie pierwszy i drugi set były do wygrania, czego zabrakło? Pewnej zagrywki, mocnego ataku i bloku. A kiedy nasze przeciwniczki złapały wiatr w żagle - było już za późno. Na pewno pomogła im również gorąco kibicująca publiczność. No i jak się skończyło, wszyscy wiemy. Turczynki wygrały 3:0 i polecą do Londynu. Szkoda, szkoda...ale trzeba dalej kibicować dziewczynom w World Grand Prix i za rok w ME. Mają duże szanse na powrót do najwyższej dyspozycji. Będzie dobrze!!!

sobota, 5 maja 2012

Polki w finale!!!

Nasze dziewczyny dosyć pewnie ograły reprezentację Niemiec 3:1 (25:22, 16:25, 25:14, 25:17) w pierwszym meczu półfinałowym turnieju kwalifikacyjnego w Ankarze. Według mnie zaprezentowały się podczas spotkania (może wyłączając drugi set...) naprawdę bardzo pozytywnie, nie było śladu po wczorajszej dekoncentracji  i jestem pełna optymizmu przed jutrzejszym spotkaniem , w którym Polki o awans na Igrzyska powalczą z Rosjankami lub Turczynkami. Wierzę w to, że pojadą na Olimpiadę do Londynu a z taką grą mogą tam celować w medal (cóż, ograć pod rząd Rosję, Serbię, Holandię i Niemcy...to już o czymś świadczy). 
Swoją drogą, widok płaczących Niemek po meczu...zrobiło mi się smutno. Szkoda mi ich, a szczególnie Gosi Kożuch. 
W tej chwili trwa drugi półfinał, Rosja prowadzi 1:0 i 8:5 w drugim secie.
Taka krótka notka, myślę, że jutro po meczu finałowym napiszę coś więcej i w równie dobrym humorze ; )
Także trzymajcie mocno kciuki za nasze Złotka!!!

środa, 2 maja 2012

Kolejne spotkanie za nami ; )

Kolejny ciekawy, emocjonujący mecz już za nami. Spotkania z  wielką Sborną zawsze budzą w nas wiele emocji, zarówno w męskiej siatkówce, jak i w damskiej. Nic dziwnego - obie reprezentacje Rosji grają siatkówkę na najwyższym światowym poziomie.
Mecz zaczął się od seta gładko wygranego przez nasze dziewczyny 25:17. To była prawdziwa eksplozja gry naszych siatkarek, wszystko układało się genialnie. Znowu świetnie funkcjonował blok a i obrona przypomniała   nam momentami obronę Japonek lub Chinek ; ) Kasia Skowrońska "wymiatała" na ataku. Następna odsłona przebiegła jednak pod dyktando Rosjanek, które wygrały tą partię równie gładko jak Polki pierwszą - 25:16.
Kolejny set był bardziej wyrównany, jednak zbliżając się do jego końcówki nasze zawodniczki, wspierane przez większość tureckiej publiczności zgromadzonej na hali, uciekły na kilka oczek reprezentacji Sbornej i wygrały seta do 21. Wszyscy marzyliśmy wtedy o wygranej naszych dziewczyn 3:1, ponieważ taki wynik dawałby nam na 100 % grę w półfinale turnieju kwalifikacyjnego. Niestety, czwarty set nie przebiegał po naszej myśli i mimo tego, że w końcówce Polki zbliżyły się do Rosjanek na 2 punkty (19:21), biało-czerwonym nie udało się wydrzeć zwycięstwa i ostatecznie przegrały partię 19:25.
Tiebreak zaczął się nerwowo, przeciwniczki wyszły na prowadzenie 3:0. Powiem szczerze, że przez chwilę myślałam (JA, wieczna optymistka!), że się nie uda, że uciekną, że przegramy 2:3. Ale nasze dziewczyny po raz kolejny pokazały, że umieją się zmobilizować w trudnej sytuacji i doprowadziły do remisu 6:6. Potem było już tylko lepiej i przy stanie 14:11 nasze Złotka miały trzy piłki meczowe. Niestety - żadnej z nich nie wykorzystały. Gra na przewagi była straszliwie emocjonująca. Dostawałam zawału za każdym razem, kiedy Rosjanki miały piłkę po swojej stronie siatki, szczególnie wtedy, kiedy to one miały szansę na zakończenie spotkania. Na szczęście to nasze zawodniczki wykorzystały czwartego meczbola i wygrały tie-breaka 18:16 a zarazem cały mecz 3:2. Kamień spadł mi z serca ; )
Radość dziewczyn po meczu była niesamowita i mam nadzieję, że taką samą radość zobaczymy w niedzielę podczas finału. I kto wie - może w Londynie? Ja w to wierzę!

Kolejny mecz w piątek z Serbią - w razie czego po prawej stronie bloga jest rozpiska zrobiona przez Martę.

Stan tabeli grupy B po dzisiejszych spotkaniach:


Kraj mecze punkty sety
1. Polska 2 5 6-3
2. Holandia 2 2 4-5
3. Rosja 1 1 2-3
4. Serbia 1 1 2-3

Oby nasze dziewczyny nie schodziły z pierwszego miejsca ; )

wtorek, 1 maja 2012

Małe autorskie pierwszego meczu podsumowanie ; )

  Pierwszy mecz Polek w europejskich kwalifikacjach olimpijskich już za nami. Mecz z Holenderkami - nie wiem jak Wam, ale mi od razu przypominają się Mistrzostwa Europy z 2009 roku, kiedy to nasze siatkarki przegrały z Pomarańczowymi w półfinale.
  Właśnie z tego powodu, do oglądania spotkania przystąpiłam pełna obaw. Skład zespołu biało-czerwonych był nieco eksperymentalny, wiele osób negatywnie się o nim wypowiadało przed turniejem, ale przez większość spotkania funkcjonował bardzo dobrze. Szczególnie trzeba tutaj zwrócić uwagę na fantastyczną grę w bloku -  oby tylko tak dalej! Bardzo podobała mi się również obrona - trzeba tutaj zwrócić uwagę na postawę naszej libero - Pauliny Maj. I oczywiście jak zawsze genialnie atakująca Katarzyna Skowrońska.
Jednym z niewielu elementów, które dzisiaj były przeciętne, była zagrywka. Według mnie dziewczyny stać na lepszą. I myślę, że w trakcie turnieju poziom wprowadzania piłki do gry przez nasze zawodniczki będzie tylko rósł. Tak więc jutro kolejny "mecz o wszystko" - tym razem z ekipą Rosji. Na pewno czeka na dziewczyny ciężka przeprawa, ale są w stanie powalczyć i wierzę, że już jutro zapewnią sobie grę w półfinale turnieju kwalifikacyjnego. Trzymamy kciuki!!!

Wygrana Polek na początek turnieju w Ankarze

Reprezentacja Polski siatkarek walczy o przepustkę na Igrzyska Olimpijskie. Zdobędzie ją jeden z ośmiu zespołów (grupa pierwszy: Niemcy, Chorwacja, Bułgaria, Turcja; grupa druga: Polska, Holandia, Rosja, Serbia). W grupie pierwszej Niemki pewnie pokonały Chorwatki 3:0. W grupie drugiej Polki pokonały Holenderki 3:1. Przed turniejem w Turcji, podopieczne Alojzego Świderka rozegrały dwa mecze sparingowe z reprezentacją Niemiec (3:2, 2:3). Najwidoczniej te spotkania okazały się być przydatne, bo nasza reprezentacja w meczu z Holandia spisała się dobrze. Nadzwyczaj aktywny był polski blok, a przeciwniczki zaczęły go pokonywać dopiero w trzecim secie. U biało-czerwonych prym wiodła Katarzyna Skowrońska. Już 11 maja pierwszy mecz rozegra kadra siatkarzy. Zmierzą się z Australią w Atlas Arenie. Tydzień później rozpoczną się rozgrywki Ligi Światowej. (gramy w grupie z Brazylią, Finlandią i Kanadą).

niedziela, 22 kwietnia 2012

"Niemożliwe" stało się faktem.

  A więc po siedmiu latach dominacji czarno-żółtych barw Skry znalazła się w końcu drużyna, która była w stanie pokonać w finale Plusligi "dream team" z Bełchatowa. Resovia Rzeszów na własnej hali, niesiona dopingiem publiczności zdobyła dzisiaj po raz piąty w historii klubu Mistrzostwo Polski. 
Szczerze mówiąc - dla mnie mistrzostwo niespodziewane. Byłam prawie pewna, że w tym roku to kibice Skry (razem ze mną ;p) zaśpiewają znowu "ale jazda, ósma gwiazda". Jednak wygląda na to, że drużyna trenera Kowala mocno zamieszała w dotychczasowym układzie sił i w następnym sezonie Skra już nie będzie jedynym faworytem do złota Plusligi i Pucharu Polski. Niewątpliwie podniesie to ciekawość rodzimych rozgrywek i przyciągnie jeszcze więcej kibiców na trybuny i przed telewizory. 
  W rozgrywkach o trzecie miejsce ZAKSA wyrównała stan rywalizacji z Jastrzębskim Węglem na 2:2. Szykuje się bardzo emocjonujące piąte spotkanie, które wyłoni nam ostatniego medalistę Plusligi w sezonie 2011/2012. 

Powiedzieli po meczu finałowym:
Oleg Achrem (kapitan Asseco Resovii): "Wygraliśmy i jesteśmy mistrzami. To był nasz cel, cel trenerów i całego zarządu. W Bełchatowie rozegraliśmy dobre mecze, w sobotę dominowała Skra w zagrywce i w przyjęciu. Dzisiaj był inny mecz, inny dzień i świętujemy. Zostaję w Resovii na następny rok. Teraz jadę do domu odpoczywać, będę łowił ryby".



Bartosz Kurek (przyjmujący Skry Bełchatów): "Resovia fetuje zasłużenie. Udowodniła w całej serii, że była od nas zdecydowanie lepsza. My daliśmy z siebie wszystko, byliśmy słabsi. Wczoraj Resovia zagrała najsłabszy mecz w tej serii i my to tylko wykorzystaliśmy. Może za szybko chciała fetować i dlatego zagrała słabiej. Tak jak wczoraj, dzisiaj też graliśmy swoje, ale okazało się, że to za mało na Resovię".



Krzysztof Ignaczak (libero Asseco Resovii): "Czekałem na ten medal pięć lat. Kibice w Rzeszowie aż 37. Opłacało się, bo teraz ten medal smakuje podwójnie. Dziękujmy fanom, dziękujemy ludziom, którzy w nas wierzyli, byli z nami do końca. Dzięki za wsparcie. Nikt przed finałem nie spodziewał się, że pokonamy wielką Skrę. Liczyliśmy po cichu, marzyliśmy o detronizacji Bełchatowa i ten nasze marzenia się spełniły. Dopóki jest wola walki i serducho, które zostawia się na parkiecie, to wtedy jest szansa, aby osiągnąć sukces i my tego dokonaliśmy".



Andrzej Kowal (trener Asseco Resovii): "Marzyłem o tym złotym medalu, choć zdawałem sobie sprawę, jak to będzie trudne. Jest złoto, jestem szczęśliwy. Na razie to wszystko nie dociera jeszcze do mnie, ale jest bardzo fajnie. Transfery i zawodnicy potwierdziły się szczególnie w najważniejszych meczach. Przez cały sezon docieraliśmy się. Szkoda, że odchodzi Georg Grozer, ale nie będzie rewolucji w składzie, większość zawodników zostaje, jednak będziemy potrzebowali wzmocnień".


sobota, 7 kwietnia 2012

Wesołych Świąt!

Wesołych Świąt Wielkiej Nocy, zdrowia, szczęścia, smacznego jajka i mokrego dyngusa wszystkim sportowcom i kibicom życzy ekipa Siatkówki na Wesoło - Nesa, Marta i Gosia ; )
Nie zapomnijcie o kibicowaniu naszym piłkarzom ręcznym w walce o IO! Dzisiaj o 17:30 spotkanie  z Serbią, a jutro z Hiszpanią.

czwartek, 22 marca 2012

Zenit wygrywa w finale LM, coraz bliżej półfinały Plusligi

To może zacznijmy od Plusligi. Pewna półfinałów jest Skra, Resovia i Zaksa, która wygrała 3:2 z Fartem Kielce (debiut Sebastiana Świderskiego w roli trenera). Pozostaje jedna zagadka: Jastrzębski Węgiel czy Delecta (stan 2:1 dla JW, dzisiaj w Polsacie Sport o 18 kolejny mecz)? Ostatnie dwa mecze wygrało Jastrzębie, i za każdym razem powstawało po dwóch przegranych setach. Dla Delecty to na pewno nie jest fajne doświadczenie - zwycięstwo na wyciągnięcie ręki, a tu taki zonk. Przyznam szczerze, że wczoraj wpatrywałam się w te cyferki na stronie Plusligi, ten mecz był dla mnie bardzo ważny. Nie wiem ile w tym stronniczości, ale serce wolałoby w półfinale Delectę. Już nawet nie dlatego, że jestem ich kibicem czy coś... Po prostu ich postawa w tym sezonie sprawia, że chciałabym dla nich coś lepszego niż piąte miejsce (albo i niższe)...
Olsztyn walczy z Gdańskiem o 9. miejsce, wczoraj poległ 3:1 na własnym parkiecie.

I to, czym żyła cała siatkarska Polska... Final Four. Pokonanie Izmiru, czekanie na rywala, którym został Zenit. Spodziewanie, czy też nie, pokonał Trentino (które wygląda na to, że straci swojego przyjmującego). Finał był zacięty, pełen ciekawych akcji, właściwie tylko pierwszy set sprawiał, że można było wyłączyć telewizor i wcale by się tego nie żałowało. No i potem tie-break - przegrany. Wielu mówi, że to porażka Skry blablabla, ale tak szczerze - mamy nowy rozdział w historii polskiej siatkówki, mamy kolejny powód dla którego będziemy chcieli wreszcie ten Zenit pokonać! Ostatnia piłka - kontrowersyjna, podobno była po bloku - Rusek się przyznał. Ale tak szczerze - nawet gdyby nie była, wszyscy i tak rzuciliby się na sędziego - to był mecz o zbyt dużą stawkę żeby, ot tak po prostu, zgodzić się z decyzją. Poza tym, gdyby to była piłka, która o niczym nie decyduje i nie waży na wyniku - nikt by się o nią nie kłócił, naprawdę.
Co do zachowania fair play, gdzieś przeczytałam, ze Rosjanin powinien przyznać się do dotknięcia piłki w bloku... Nikogo nie można zmuszać, poza tym - wątpię żeby ktoś zdecydował się na taki gest mając przed sobą wizję wygrania LM.
Cała ta porażka dla mnie nie jest porażką. Jest niesamowitym doświadczeniem, z którego trzeba wyciągnąć wnioski. Bez róznicy na to, ile piłek w tie-breaku nie skończyliśmy, to wszystko może mieć pozytywny wpływ na to, co było mozolnie budowane - na jakość gry polskich zespołów. Mimo wszystko, wielkie dzięki dla Skry - za grę, za walkę, za to, co pokazali!

I pozwolę sobie zacytować (lekko ocenzurowane ;p) słowa pana Jacka Nawrockiego: Trzeba serduchem to wygrać, bo ku... taktyką tego nie wygramy! Trafione, idealnie trafione.

A, i na naszym facebooku dodałyśmy parę zdjęć z turniejów, które prawdopodobnie nie były zbytnio fotografowane. Zdjęcia amatorskie, więc nie liczcie na żadne fajerwerki :)

poniedziałek, 12 marca 2012

Wejście smoka ;)

Wracam ze szkoły i coś mnie nachodzi, żeby wreszcie coś napisać. Żadna z nas nie ma czasu, szkoła i inne obowiązki pochłaniają całą energię. Może to co piszę to malkontenctwo, ale też i prawda. Dobra, ale przejdźmy do siatkówki :D

Małgorzata Glinka nie zagra dla polskiej kadry. - Chciałabym wierzyć, że nie zostanę potępiona. Naprawdę nie czuję się już na siłach grać w reprezentacji - powiedziała oczekująca zrozumienia siatkarka. Trener Alojzy Świderek miał jeszcze nadzieję na występ naszej klasowej zawodniczki. W końcu kadra w tym roku staje przed trudnym zadaniem – kwalifikacje do IO. Wszyscy wiemy, że będzie trudno, ale są szanse. Nie takie historie siatkówka widziała. Na początku maja w Stambule osiem zespołów - Rosja, Serbia (obie ekipy zajmują 6. lokatę w rankingu FIVB), Niemcy (8), Turcja (10), Polska (12), Holandia (19), Chorwacja (29) i Bułgaria (42) - zagra w europejskim turnieju kontynentalnym. Konkurencja naprawdę spora, ale nasze dziewczyny dadzą radę, przynajmniej powinniśmy w to wierzyć.
A co do samej Gosi Glinki. W sumie to ją rozumiem. Nigdy nie wiadomo jak część kibiców (nie wszyscy, ale część) zareagowałaby na ewentualny gorszy występ. Jak mówią słowa piosenki: trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść niepokonanym.
Kolejnym ważnym wydarzeniem w ostatnim czasie (właściwie dzisiaj) jest to, że Sebastian Świderski zakończył swoją karierę. Był niesamowitym zawodnikiem, a teraz pozostaje nam mieć nadzieję, że przekaże swoje doświadczenie następnym pokoleniom siatkarskich gwiazd. Właściwie to trochę mi przykro, bo miałam jakąśtam nadzieję, że Sebastian wróci. No, ale już po pewnym czasie jego walki z kontuzjami zauważyłam, że to może być po prostu niemożliwe. Nie można stawiać swojej kariery ponad wszystko, zdrowie jest ważniejsze. Dla mnie „Świder” na zawsze pozostanie symbolem (nie tylko na mojej ścianie ;p) siatkówki. Nie tylko polskiej.
A w Pluslidze mężczyzn i kobiet ciekawie. Nawet bardzo.
Wczoraj Jastrzębski Węgiel przegrał 3:0 z Delectą Bydgoszcz. Nawet nie jestem zaskoczona. Bo z moich obserwacji (całkiem subiektywnych)wynika, że Bydgoszcz to nie tylko drużyna na papierze, ale też i na boisku. Nie sztuka jest mieć pełno gwiazd w zespole. Sztuką ułożyć jest te gwiazdy tak, żeby zaczęły na boisku błyszczeć. Nie pojedynczo, ale jako jeden zespół. A JW niestety nawala, ale z ocenami poczekajmy do końca ligi. Ach, no i zapomniałabym w rywalizacji o półfinał jest 1:0 dla Delecty (gramy do 3 zwycięstw). BTW, Konarski ciekawie się prezentuje, zresztą już wcześniej też tak było. I Wika też wraca do tego co grał.

I AZS Olsztyn pokonał 3:2 Gdańsk. Krzysiek znów wypunktował przeciwników. Fajnie, że są takie zespoły jak AZS, które mają odwagę stawiać na młodość. Chociażby Ferens, Łukasik (zdrowia!), Hain... To wszystko jest pokolenie, któr może reprezentować barwy naszego kraju. Więc moim zdaniem, gdyby Olsztyn miał spaść do I ligi - nieciekawie. To oni trzymają u siebie w klubie przyszłość polskiej siatkówki.

Swoje mecze wygrywała też Skra (2:0 w rywalizacji do trzech zwycięstw z Warszawą), Zaksa (również 2:0, z Fartem Kielce)i Resovia (i znowu 2:0, z Częstochową).

U kobiet mamy już finalistów. Muszynianka z Sopotem(co tam się dzieje... Świeniewicz kończy karierę, Amaranta, Neriman powiedziały do widzenia), a o brąz Dąbrowa Górnicza z Bielskiem. Fajnie się to zapowiada, aż mnie korci żeby pojechać na jeden z meczów finałowych.
Z ligi spada Mielec, który przegrał z Białymstokiem w niezwykle zaciętej rywalizacji. Potrzebne było aż 7 meczów (4:3)! I Stal była blisko utrzymania się, no ale cóż - za gapowe się płaci ;)

Dużo się dzieje. A mogłabym napisać więcej, ale matematyka czeka... Do, miejmy nadzieję, SZYBKIEGO usłyszenia :)

środa, 28 grudnia 2011

Siatkarski rok 2011, czyli co zostawiamy za sobą

Rok 2011 był dla polskiej siatkówki dobry. Dla niektórych - "zaskakująco dobry".
Najpierw rozgrywki Plusligi, które na naszym krajowym podwórku nie przyniosły zbyt wielu zmian - Skra Bełchatów wciąż wygrywa, a inne drużyny po raz kolejny muszą uznać jej wyższość. AZS Politechnika Warszawska była bliska wejścia do czołowej czwórki, co wielu przyjęło z wielkim zdziwieniem. Ostatecznie klub zajął piąte miejsce, zdobył prawo do występów pucharowych i... na tym się skończyło. Utrata dwóch czołowych zawodników - Michała Kubiaka i Zbigniewa Bartmana okazała się bolesna. Największym zawodem sezonu okazał się Jastrzębski Węgiel, który zakończył rozgrywki na siódmym miejscu. Za to w Lidze Mistrzów spisali się zaskakująco dobrze - udało im się awansować aż do Final Four. W Pluslidze Kobiet najlepsza okazała się ekipa z Muszyny, za którą na podium stanął beniaminek - Atom Trefl Sopot i BKS Aluprof Bielsko-Biała. Ostatnie miejsce i spadek z ekstraklasy przypadło drużynie z Rumii.

W sezonie reprezentacyjnym działo się naprawdę wiele. Liga Światowa, World Grand Prix, Mistrzostwa Europy i nie tak dawno zakończony Puchar Świata.
O awans do finałów Ligi Światowej nie musieliśmy się martwić - byliśmy organizatorami całej imprezy. Wielu ludziom wydawało się, że może być bardzo trudno zdobyć medal. I rzeczywiście tak było. Najpierw wygrana z Bułgarami, którą niestety zespół okupił kontuzją Zbyszka Bartmana. Potem mecz z Włochami, o którym chyba każdy chciałby zapomnieć. Miałam tego pecha (a może szczęście), że trafiłam na ten mecz i patrzyłam na nieciekawą grę reprezentacji. Wszyscy dwoili się i troili - nikomu nie można zarzucić braku zaangażowania. Ani zawodnikom, ani kibicom. następny mecz wygrany - z Argentyną, uratował nam tyłek. Że już nie wspomnę o tym, jaką przysługę zrobili nam Bułgarzy wygrywając z Włochami. Tak czy inaczej chwała Nikołowowi i spółce. W półfinale trafiliśmy na Rosjan i przegraliśmy, ale nasi siatkarze pozostawili po sobie obraz walki. W meczu o 3. miejsce pokonaliśmy Argentynę, i tak oto bez największych gwiazd zdobyliśmy brąz LŚ i ważne punkty do rankingu.

W WGP reprezentacja kobiet nie pokazała się ze zbyt dobrej strony. Brak wielu zawodniczek okazał się dotkliwy. Nie pomogły nawet świetne występy Bereniki Okuniewskiej, niemożliwe obrony Pauliny Maj... Naprawdę, dziewczyny walczyły, dawały z siebie wszystko, ale porażki z takimi zespołami jak Dominikana były bolesne. Potem przyszły Mistrzostwa Europy, i patrząc na występy w WGP było niebo lepiej! Polkom szło naprawdę świetnie, do czasu meczu z Serbkami - jak się okazało potem - Mistrzyniami Europy. Dziewczyny przegrały, ale pozostawiły po sobie dobre wrażenie. Walczyły, i chwała im za to. Wydaje się, że nasza ekipa jest na coraz lepszej drodze. Na pewno lepszej niż chociażby przed Pucharem Jelcyna.

Potem przyszły Mistrzostwa Europy mężczyzn. Sam Piotr Gruszka przyznał, że w takiej atmosferze nie jechali na żadną imprezę. I miał rację. Wszędzie roiło się od komentarzy na temat braku atakującego. Bartman nie wrócił po kontuzji, a forma dwóch pozostałych - Piotra Gruszki i Kuby Jarosza wydawała się baardzo daleka od ideału. Jednak jak zwykle polskie marudzenie okazało się bezpodstawne, bo zajęliśmy świetne trzecie miejsce. Przyszła radość, ale też wszyscy naokoło studzili ją mówiąc, że na Pucharze Świata nie będzie kolorowo.
A jak było sami wiemy. Świetna gra Polaków, zajęcie drugiego miejsca... a mało brakowało i byłoby pierwsze! Jednak żadne gdybanie nie ma sensu, kiedy Polacy mają awans na IO, do tego znacznie awansują w rankingu FIVB. Wszyscy, którzy grali w sezonie reprezentacyjnym zasługują na wielkie wyróżnienia. Również Ci, którzy powrócili do reprezentacji po przerwie. Michał Winiarski i Paweł Zagumny byli naprawdę sporym wzmocnieniem.
Ten rok był dla polskiej siatkówki naprawdę dobry. Sukcesy Polaków pokazują, że pracą można osiągnąć wszystko. I ambicją, bo chyba każdy pamięta Michała Kubiaka, który poszedł jak dzik w żołędzie. (Swoją drogą, Krzysztof Ignaczak ma talent nie tylko do siatkówki, ale też i do ciekawych porównań :D) Tak więc, idźmy wszyscy jak dziki w żołędzie! :D

Życzmy sobie żeby następny rok nie był gorszy od tego, aby wreszcie zdobyć medal na Igrzyskach Olimpijskich! I nawet tak poza siatkówką, żeby nie zabrakło nam siły do walki o to, co kochamy :)

niedziela, 4 grudnia 2011

Jeśli się chce, to można wszystko.

Tak jak w tytule - można wszystko. Nasi zawodnicy są tego żywym przykładem. Przed wyjazdem na PŚ wszyscy liczyli na kwalifikację olimpijską, ale chyba nie każdy byłby w stanie powiedzieć, że zdobędziemy ją na 100%. A tutaj niespodzianka! Praca naszych zawodników, sztabu i wszystkich wokół naszej kadry została nagrodzona. Mamy Londyn, a kto wie czy za rok i go nie zdobędziemy...
Te dwa tygodnie dla siatkarzy były okresem pełnym ciężkiej pracy, zmęczenia i zmagania się z coraz trudniejszymi przeciwnikami. Dla nas - kibiców, cały Puchar Świata był prawdziwą ucztą. Te jedenaście meczy pokazało moc naszej reprezentacji, pozwoliło pokazać prawdziwe możliwości zawodników. Przykładem może być Piotr Nowakowski - już przez niektórych nazywany jednym z najlepszych na świecie! Albo Marcin Możdżonek - najlepszy blokujący całego turnieju! Najśmieszniejsze jest to, że jeszcze niedawno na jednej ze stron przeczytałam "że Możdżonek to drewno, w meczu nie zalicza więcej niż jednego bloku"... Śmieszne. W Japonii swoje możliwości pokazał Kuba Jarosz - naprawdę grał dobrze, i miejmy nadzieję, że już tak zostanie bo naprawdę dałoby to naszej reprezentacji szerokie pole manewru. Gdybym miała chwalić kogoś jeszcze to chyba zabrakłoby mi epitetów... Każdy z zawodników rozegrał świetny turniej. Chociaż to i tak mało powiedziane.
I teraz pewnie zacznie się "nie popadajmy w hurraoptymizm". I po części jest w tym racja, bo trzeba pamiętać, że to jeden maleńki krok w drodze do zdobycia Londynu. Ale z drugiej strony: czemu się nie cieszyć? Jest szeroka ławka, jest Michał Ruciak, który jak dla mnie jest kimś niesamowitym! Jest dowodem na to, że warunki fizyczne wcale nie są najważniejsze.

Taki sukces pokazuje, ze można przenosić góry. Że systematyczny trening, ambicja, wola walki i prawdziwa miłość do siatkówki wystarczy, aby coś osiągnąć.
Dziękujemy Chłopcy! Życzymy zdrowia przede wszystkim, a i powodzenia w lidze!